stan przedzawałowy ;-)
Wiecie jakie to uczucie, jak macie już prawie wszystko gotowe do przeprowadzki, brakuje tylko podłączenia 3 lamp, które spokojnie można zrobić już w trakcie pierwszych dni mieszkania, wysprzątany cały dom, wyszorowaną podłogę taką małą gąbeczką kuchenną ;-P , powieszone nawet firanki, a przychodzi mąż/ktokolwiek, kto się zajmuje białym montażem i mówi, że brakuje jednego kabla i nie ma zasilania w wiatrołapie, holu i łazience i najprawdopodobnie trzeba kuć ściany (te świeżo wygładzone i pomalowane)???!!!!
Ja już wiem....
MASAKRA...
Ale na szczęście wczoraj wieczorem był elektryk, który robił nam całą instalację i opanował sytuację kryzysową...już działa ;-) i nawet obyło się beż kucia.
Kabla zasilającego rzeczywiście nie było...jego błąd - przyznała się chłopina beż bicia, i nawet pomontował nam brakujące kontakty i lampy w ramach przeprosin :-D
A więc....
w weekend przenosimy meble, w poniedziałek zakupy spożywcze, co by z głodu nie paść i możemy mieszkać :-D
a na dzień dzisiejszy wygląda to tak:
nasz plr-owski stół i odnowione krzesła...firanka juz w tym oknie też wisi, ale dopiero po zdjęciu powiesiłam i nowego już nie robiłam :-P
ten biały kosz w rogu stoi tylko tymczasowo, bo już mi się nie chciało go przenosić, na razie będzie stał w wiatrołapie a potem w łazience górnej...bo to przecież kosz na pranie ;-)
z racji braku kasy powieszone makarony...wyszło bardzo tanio a pokój od razu wydaje się cieplejszy :-) nawet mi się podoba...biorą pod uwagę, że za komplet firan takich jakie rzeczywiście bym chciała musiałabym dac jakieś 700 zł...te są extra :-P
i stoliczek relaksu w kuchni...młodszego inwestora, co widać po plastelinie i starszego co widać po złocistym napoju ;-P
muszę się przyznać, że ogarnia mnie takie dziwne uczucie ...jakby strachu przed przeprowadzką ;-P
pozdrawiam